Uwielbiam odwiedzać Beskid Niski w czerwcu. Jest to jedno z nielicznych pasm górskich w naszym kraju gdzie na szlakach nie ma tłumów więc można cieszyć się dźwiękami natury i wspaniałymi widokami. Najbardziej zachwycają mnie tutejsze kwietne łąki. Mnogość gatunków i kolorów kwiatów urzeka mnie za każdym razem tak samo mocno. Czerwiec ma też tę zaletę, że pogoda jest absolutnie nieprzewidywalna i w kilka minut potrafi się zmienić. Dzięki temu miałam możliwość fotografowania górskich krajobrazów z dramatycznymi chmurami i kolorową tęczą.
Jednym z najbardziej ekscytujących momentów wyjazdu było spotkanie z bocianem czarnym. Ten rzadki ptak jest znacznie trudniejszy do sfotografowania od jego białego kuzyna. Bocian czarny jest płochliwy i wymaga dużo cierpliwości oraz odpowiedniego sprzętu, aby go uchwycić. Użyłam teleobiektywu 300mm, aby nie zakłócać spokoju ptaka i móc uchwycić go z daleka. Niestety było już późno i nie miałam zbyt dobrego światła… ale w takich sytuacjach zdjęcia nie są najważniejsze tylko sama obserwacja. Jestem pod dużym wrażeniem tego, że bocian czarny wcale nie jest taki czarny… jego pióra mienią się wieloma kolorami m.in. na zielono, fioletowo… a może nawet różowo.
Niestety mimo iż każdego dnia mojego pobytu w Beskidzie Niskim wstawałam o 4:00, żeby z aparatem w ręce spacerować o wschodzie słońca po pokrytych rosą łąkach i polach nie udało mi się spotkać żadnych saren czy jeleni. I mimo, że całymi dniami byłam niewyspana, a wymarzonych kadrów nie zrobiłam to i tak nie żałuję tych wczesnych pobudek i spacerów. Jest to dla mnie doskonały sposób na to, żeby zacząć dzień w ciszy i spokoju z samą sobą… właśnie takich chwil najbardziej mi brakuje w moim codziennym życiu w mieście.
Jak zawsze będzie mi miło gdy w komentarzach dacie mi znać czy podobają Wam się moje zdjęcia? Koniecznie napiszcie też jakie jest wasze ulubione pasmo górskie?